Muzycy znani z ciężkich brzmień dostają propozycję zagrania jako support na dożynkach. Czy dla kariery zdecydują się porzucić deathmetalowe dźwięki, którym przez lata pozostawali wierni? Na Scenie na Woli trwają próby do spektaklu "Exterminator" opowiadającego o tym, ile gotowi jesteśmy poświęcić, by zrealizować swoje marzenia - z Aldoną Figurą, reżyserką, rozmawia Piotr Guszkowski z "Metra".
Najpierw była powieść "Kochanowo i okolice" o perypetiach czterech przyjaciół z zespołu deathmetalowego Exterminator, napisana ze sporym poczuciem humoru przez Przemysława Jurka. Potem powstała sztuka, którą Aldona Figura wystawiła w 2010 roku na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi. Teraz reżyserka wraca do tego tekstu, w którym zmian na potrzeby nowej inscenizacji dokonał Piotr Rowicki. Premiera spektaklu 22 maja. PIOTR GUSZKOWSKI, METRO Co takiego ma w sobie ta historia, że na przestrzeni trzech lat sięga pani po nią już po raz drugi? ALDONA FIGURA: - Przede wszystkim chodzi o oryginalny pomysł. Nie spotkałam się nigdy wcześniej z tym, żeby w sztuce teatralnej opowiedziano historię kapeli deathmetalowej. Death metal jest niszą muzyczną, można powiedzieć - undergroundem. Dzięki temu świetnie wychodzi podjęty w sztuce temat - czyli co to znaczy pójść na kompromis i jakie koszty za taki kompromis się ponosi. Death metal z zasady jest przecież bez