Kiedyś chciałam, żeby widzowie czuli się na moich spektaklach niekomfortowo, teraz chcę pracować na niekomfortowych tematach, ale tak, żeby widzowie czuli większy spokój - mówi Weronika Szczawińska, laureatka teatralnego Paszportu Polityki.
ANETA KYZIOŁ: - O pamięci i teatrze napisała pani doktorat, pamięcią zajmuje się pani w swoim teatrze. Jak więc pani patrzy na ten teatr pamięci rozgrywany przez władze i media, z najnowszą odsłoną, rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau WERONIKA SZCZAWIŃSKA: - A pomyśleć, że kiedy kończyłam pisać doktorat, był rok 2014, i wtedy miałam poczucie, że raczej coś zamykam, niż otwieram. Opisałam pamięciowe wzmożenie w polskim teatrze przełomu lat 90. i zerowych, zwłaszcza pierwszej dekady XXI w., co się oczywiście wiązało z nasyceniem pamięcią naszej debaty zbiorowej. Ale szybko okazało się, że historia wraca, i to silniej niż kiedykolwiek, co tylko upewniło mnie w poczuciu, jak strasznie ciężko z tym tematem na serio dotrzeć do ludzi. Jeden z pani najnowszych spektakli, "Nigdy więcej wojny" z ubiegłego roku, jest o tym, jak pamięć wojny się zaciera, podlega manipulacjom, jest wykorzystywana. - Mój spektakl powstał w ramach cykl