- Ja za swój Czerwiec '56 siedziałam trzy miesiące w więzieniu. W takich sytuacjach, w takich momentach dziejowych można nawet zrezygnować z języka, który jest dla teatru właściwy. Ale i tak szuka się symboli, jakiegoś pogłębienia refleksji o człowieku, o społeczeństwie... A dzisiaj? W literaturze młodej generacji, pisanej dla teatru czy filmu, dominuje taka oto postawa: "Otwieram okno i widzę człowieka grzebiącego w śmietniku; opiszę to zatem; to jest interesujące, bo "prawdziwe" - refleksji Izabelli Cywińskiej po marcowym Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach wysłuchał Krzysztof Karwat z miesięcznika Śląsk.
Krzysztof Karwat: Uczestniczyłem we wszystkich edycjach katowickiego festiwalu. Spróbujmy zatem pokusić się o wyłowienie jakichś tendencji, przynajmniej tych zasadniczych (...) Wydaje mi się jednak, że - generalizując - wśród młodych reżyserów wygrywa przekonanie, że niezależnie, jaki tekst weźmie się do ręki, klasyczny czy napisany wczoraj, to trzeba go koniecznie "uwspółcześnić". Niekiedy tym wysiłkom towarzyszą mniej lub bardziej nerwowe poszukiwania nowej dramaturgii, polskiej i obcej. Nie zawsze najwyższych lotów. No i obowiązuje brutalizm. Nie mówię tego z pretensją. Tylko konstatuję. A jak pani to widzi? Twórczość Jana Klaty - na przykład - mogłaby być dobrym punktem odniesienia, bo ona chyba najpełniej obrazuje to, co zasygnalizowałem. Choć to na pewno przypadek ekstremalny. Izabella Cywińska: - To dla mnie taka ekstrema, że jej nie przyjmuję do wiadomości. Wolałabym w ogóle nie uczestniczyć w polskim życiu teatralnym, gdyby teg