W Teatrze Polskim we Wrocławiu trwa konflikt, którego struktura mówi więcej o rzeczywistości, w której żyjemy, niż setki scholastycznych analiz kolejnych niuansów wojny polsko-pisowskiej - pisze Mikołaj Iwański w Krytyce Politycznej.
Walkę toczoną przez aktorów i pracowników teatru od kilku miesięcy bardzo ciężko dopasować do aktualnych klisz, co jest powodem dla którego warto się tej sytuacji przyjrzeć z większym zainteresowaniem. Represje wobec związkowców, podejrzenia o zaglądanie do prywatnej poczty, zwolnienia dyscyplinarne za krytykowanie dyrektora, wręczenie wypowiedzenia dwa dni przed Gwiazdką matce z dzieckiem na ręku - to nie scenariusz filmu historycznego zamówionego przez IPN czy MKiDN, ale rzeczywistość ostatnich dni w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Od września, kiedy po szeroko kwestionowanym konkursie, który wygrał najsłabszy z kandydatów, we wrocławskim teatrze narastała atmosfera nieuchronnej konfrontacji. Cezary Morawski był kandydatem co najmniej marnym. Aktor grający od dłuższego czasu głównie w farsach, z ambitniejszym epizodem w latach 80, były skarbnik ZASP odpowiedzialny za zaniedbania związane z nieudaną inwestycją środków tej organizacji w ak