"Statek dla lalek" w reż. Any Nowickiej w Teatrze Barakah w Krakowie; "Opera za trzy grosze" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy; "Joanna Szalona; Królowa" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Czasem mniej znaczy więcej - udowodniają nowe spektakle Any Nowickiej i Wiktora Rubina. Ale z "Operą za trzy grosze" [na zdjęciu] tak się nie da. Stanisław Barańczak sformułował kiedyś słynną tezę o błogosławieństwie przymusu i zakazu, twierdząc, że prawdziwa poezja rodzi się wtedy, kiedy przemożna chęć wypowiedzenia zderza się z jakimś fundamentalnym ograniczeniem wolności ekspresji. Bo wtedy artysta zmienia się w ekwilibrystę: musi kombinować, szukać "pozaregulaminowych" furtek i luk, by wykorzystać to, co ma do dyspozycji. Nie wiem, jak w poezji, w każdym razie w świecie teatru twierdzenie Barańczaka jest nadal aktualne. Siedziba Teatru Barakah mieści się w piwnicy pod restauracją Klezmer-Hois na krakowskim Kazimierzu. Ograniczeniem, z którym zmaga się od dwóch sezonów reżyser Ana Nowicka, jest przestrzeń. Ciasno, klaustrofobicznie, publiczności wejdzie tu tyle co nic (za Peerelu czwartkowe "Kobry" w naszym pokoju z telewizorem oglądał