EN

19.03.2001 Wersja do druku

Teatr bez konsekwencji

Drażni mnie ten spektakl, uwiera. Obawiam się jednak, że nie z powodu swojej społecznej wymowy. To raczej teatralna niekonsekwencja, która tę wymowę znacznie osłabia.

Jestem gorącą zwolenniczką teatru, który skłania widza do myślenia, prowokuje go, dotyka, porusza. Nie potrafię jednak zaakceptować ostatniej premiery w Teatrze Polskim. Mam wrażenie, że między scenę i widownię wkradł się jakiś fałsz. Sztuka Norena opowiada o ludziach z tzw. marginesu. Jej bohaterowie to stali mieszkańcy i stali bywalcy dworca: alkoholik, schizofrenik, bezrobotny, nadwrażliwa poetka, przegrany aktor, troje ćpunów, dwie dziwki, alfons, mężczyzna, który nie potrafi się odnaleźć po stracie córki, bezdomna kobieta. Poznańska realizacja (znacznie ponoć skrócona) mocno jest osadzona w naszym lokalnym kontekście i kolorycie: jakby postacie wchodziły na scenę wprost z pobliskiego placu Cyryla Ratajskiego, gdzie dziewczyny wabią klientów, a w zaparkowanych nieopodal samochodach czekają ich "pracodawcy", czy z podwórka na tyłach teatru, zasłanego strzykawkami, z pubów, nocnych sklepów i licznych bram, do których "lepiej nie zaglądać"

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr bez konsekwencji

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wielkopolska nr 66

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

19.03.2001

Realizacje repertuarowe