Bawimy się gdzie indziej, co innego jest naszym sumieniem, nie w teatrze się szkolimy. W końcu jaki procent ludzi w wielomilionowym, zdemokratyzowanym społeczeństwie ogląda teatr? - pisał Erwin Axer w "Kłopotach młodości, kłopotach starości".
Wytruto ryby, drzewa umierają w lasach, a sarny i zające, które nocą przebiegają drogę samochodom, nie są dzikimi zwierzętami. Wszystko, co się dotąd uchowało, ma smak chloru, aniliny, siarki; woda w jeziorze, trawa na łące są radioaktywne, każdy to już widzi. Ludzie mają inne ręce, inne oczy, inny głos. Tyle że nie każdy to widzi. Nie ulega wątpliwości, że zgodnie z przewidywaniami pesymistów czy też optymistów również sztuka, a przynajmniej to, co od trzech tysięcy lat przyzwyczailiśmy się uważać za sztukę, przestaje istnieć. Powielamy filmy mechanicznie sporządzone, sztanca, schemat zastępuje twórczość architekta, fotograf staje się portrecistą, magnetofon producentem dźwięków. W tej sytuacji my, którzy bez maszyn i przyrządów co dzień z rana w pustej sali przygotowujemy się do starego jak świat procederu, którzy co wieczór w sali gorącej od spojrzeń i oddechów ten proceder praktykujemy, jesteśmy ostatnimi obrońcami Okopów