Nie, nie, nie. Nie można wstrzymać śmiechu, gdy się ogląda, jak wdzięczą się do nas przedstawiciele kolejnych partii w studiu wyborczym, jak obiecują cuda niewidy, całe pęta kiełbasy wyborczej. Jakaś skórka od niej z pewnością się nam okroi, ale po prostu sam rytuał wyborczy jest śmieszny. Nie wydaje się, żeby ktoś kogoś realnie przekonywał, to raczej utwierdzenie w wierze. Chyba pewne, że przegrają małe partie bliższe centrum, bo każdy rozumie, że prawdziwie skuteczne są tylko kolosy. Mniejsza o to, przejdźmy do spraw poważnych, czyli do teatru poniedziałkowego, w którym "Ambasador" Sławomira Mrożka. Jakiś dziwny trochę. Edzio z "Tanga" tym razem przedstawia sobą najdoskonalszy ustrój świata, gra go Krzysztof Kowalewski, a gra prześwietnie, choć inaczej niż Mieczysław Czechowicz. Zresztą cała obsada - Zbigniew Zapasiewicz, Maja Komorowska, Henryk Bista, Marcin Troński, a reżyser to Erwin Axer. Jerzy Koenig ma mało aktorów do dyspoz
Tytuł oryginalny
Te szalone media
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 214