Afera wokół "Klątwy" w warszawskim Powszechnym zalicza kolejne etapy, i dobrze. Obejrzałem to, przeżyłem. Ale realnie jest mi przykro - pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci.
Czy ten popis obraża uczucia religijne? A co więcej ponad wykonywanie seksu oralnego na figurze Wojtyły w rytm jego kazania miałoby się zdarzyć, by stwierdzić, że prawo jest łamane? Modlitwy w holu teatru mnie nie dziwią, to pokojowy protest bezbronnych. Jestem z nimi, jestem katolikiem, choć pewnie też jestem - w jakimś sensie niestety - uodporniony: działania scenicznego analfabety nie są w stanie mnie obrazić, bywam w teatrach cztery razy w tygodniu. Frljić budzi politowanie. Kolejny pan nikt, który zarabia. Kilka lat temu w spektaklu reżyserowanym w Chorwacji kazał aktorom zabijać kurczaki. Co na to lewica, którą cierpienie zwierząt smuci bardziej niż aborcja? Są w tej sprawie aspekty ważniejsze od analizy, co ta "Klątwa" ma wspólnego z dramatem Wyspiańskiego, w gruncie rzeczy to poniżej poziomu krytyki teatralnej. Decyzja o dopuszczeniu tytułu do premiery świadczy o słabości dyrekcji Powszechnego. Paweł Łysak i jego zastępca ds. pro