EN

27.06.2011 Wersja do druku

Tatuś z Wermachtu

"Dziękuję tatusiu" w reż. Freda Apke w Teatrze Druga Strefa w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

Prapremiera monodramu "Dziękuję tatusiu" to z jednej strony popis aktorski Sylwestra Biragi, z drugiej trochę gorzka, trochę śmieszna historia nieudacznika, któremu przy okazji rodzinnego spotkania zbiera się na szczerość. Bohater jest 45-letnim Niemcem, a jego tatuś 80-latkiem, który to i owo z historii naszych sąsiadów jeszcze pamięta, ale - jak to mają tam w zwyczaju - chowa pod dywanem. Podpity synalek robi mu więc wątpliwy prezent, przypominając stare, pożółkłe zdjęcia. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że autor, Fred Apke, który w Polsce czuje się coraz lepiej, chciał przełożyć całą historię na realia polskiej rodziny. Na szczęście tłumaczka Marta Klubowicz sprzeciwiła się temu. Gdyby bohater "Dziękuję tatusiu" miał być 45-letnim Polakiem, ten sam warunek musiałby pewnie spełniać Fred Apke. A tak mamy w miarę autentyczny obrazek z życia niemieckiej prowincji i tylko reżyser wraz z aktorem trochę zanadto celebrują poszczegó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tatuś z Wermachtu

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd nr 25/03.07

Autor:

Bronisław Tumiłowicz

Data:

27.06.2011

Realizacje repertuarowe