Wystawiona na Małej Scenie Starego Teatru "Samoobsługa" Harolda Pintera jest odważnym i celnym głosem w jakże żywotnej dla Polaka kwestii gangsteryzmu. Wystarczy obejrzeć ten spektakl przez pryzmat afer w Pruszkowie, aby przekonać się niezbicie i radośnie, że teatr nasz wciąż jest czułym barometrem codzienności, że trzymając dłoń na pulsie spraw desperacko tkwi na posterunku. Poza tym - co i tak już dużo - spektakl Jacka Gąsiorowskiego dotyka problemu nie tylko polskiego gangstera. Zgłębia on duszę gangstera, że tak powiem, ogólnego. W świetle owego pogłębienia jasno widać, jak powierzchowne i tandetne były portrety odmalowane niegdyś w znanych filmowych obrazach Francisa F. Coppoli. Wprawdzie "Samoobsługa" Gąsiorowskiego nie ma - poza tekstem - nic wspólnego z Pinterem, ale w takich razach nie należy przesadzać. Powiedzmy otwarcie - lepszy gangster w piwnicy, niźli Pinter na dachu. W piwnicy przy ul. Sławkowskiej stoją dwa metalowe łóżka,
Tytuł oryginalny
Tatuś chrzestny
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 85