Pierwsza myśl jest oczywista - tata i dziecko: mniejsza - dorastająca dziewczyna czy mężczyzna w średnim wieku. W "Mojej córeczce" Tadeusza Różewicza to naiwna i delikatna maturzystka, która wyrywa się spod ojcowskiej opieki na studia do wielkiego miasta i traci kontakt z tatą, bo wpada w złe towarzystwo. W "Podróży" Daniela Auberta jest inaczej. To dopiero tragiczne wspomnienia i oszołomienie, jakie wywołują, pozwalają ponownie - i wydaje się, że na trwałe - nawiązać kontakt, który zerwali przed laty stary ojciec i jego, dziś już pięćdziesięcioletni, syn. Myśl druga jest nieoczywista. Nie żadne zderzenie dwóch pokoleń, różnice mentalności i wychowania są sednem obu dramatów, ale sprawy zupełnie inne, dla których nieporozumienia, rozstania i powroty rodzinne - pozostają ledwie tłem. Przedstawienie "Moja córeczka" w reżyserii Andrzeja Barańskiego streścić można byłoby tak: kochający ojciec posyła córkę na uniwersytet. Dziewczę mł
Tytuł oryginalny
Tato to ja
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1