EN

6.12.2012 Wersja do druku

Tata mój mistrz

Jak to jest być córką znanego artysty? Spędzać dzieciństwo pod fortepianem albo w teatralnej garderobie? Widzieć swoje nazwisko w gazetach i na plakatach? Twórczy OJCOWIE przekazali swoim córkom coś więcej niż talent. Dali im radość obcowania ze sztuką, ciekawość świata i odwagę, by podążać własną drogą - pisze Anna Frątczak w Tygodniku Angora.

POKAZAŁ MI ŚWIAT - Klara Syrewicz, dziennikarka, Stanisław Syrewicz, kompozytor. Miała cztery lata, gdy tata wsadził ją w samolot do Paryża, gdzie wtedy pracowała jej mama. - Bał się bardziej niż ja. Wypatrzył znajomego i błagał go, żeby usiadł obok mnie. Dla mnie sam lot nie był niczym strasznym. Bardziej obawiałam się przejścia przez granicę i polskich służb mundurowych, które myliłam z milicją. Gdzieś słyszałam, że "trzepią" obywateli PRL - śmieje się Klara. Spotykamy się w małej knajpce Socjal na ulicy Foksal w Warszawie. Klara i jej tato zamawiają wspólną panna cottę. - Kawa i ciastko to nasz rytuał - tłumaczy Stanisław Syrewicz. - To dzięki tacie mogę jeść co popadnie, bez ograniczeń - mówi Klara. - W dzieciństwie zabierał mnie na basen i siłownię. Chciałam mu zaimponować, więc w wieku sześciu lat miałam na brzuchu sześciopak jak Pudzian - mówi. - I bicepsy jak Schwarzenegger - dodaje tato. Stanisław Syrewicz j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tata mój mistrz

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Angora nr 49/09.12

Autor:

Anna Frątczak

Data:

06.12.2012