"Tartuffe czyli szalbierz" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Takich Tartuffe'ów mamy dookoła na pęczki, nie tylko w Kaliszu. Pełno ich w polityce. Pracują w korporacjach, mieszkają po sąsiedzku. Wniosek? Molier ma rację: szalbierze byli, są i będą. A Grzegorz Chrapkiewicz mając tego świadomość, sięgnął po "Tartuffe'a" w przekładzie Jerzego Radziwiłowicza, który, jak na aktora przystało, tak go przełożył, aby sprzyjał aktorom, aby brzmiał współcześnie. Wiersz się załamuje, wytraca swoje metrum na rzecz bardziej naturalnej składni. Jednak, jeśli ktoś myśli, że usłyszy jakieś "nara" czy "spoko", to się zawiedzie. To nie jest przekład na język potoczny ani slangowy. Chrapkiewicz skrócił do maksimum Moliera (przedstawienie trwa bez przerwy półtorej godziny). Zastosował technikę narracji znaną z filmów akcji, szybkie tempo, wyraźnie zarysowane postaci i sceny. Nawet nieznaczne zmiany scenografii dokonują się w klimacie filmów akcji (gratuluję ról pracownikom technicznym). Do tego znakomity z