W trzeciej, kolejnej realizacji "Śmierci Tarełkina" Suchowo-Kobylina, dokonanej przez Bohdana Korzeniewskiego, i granej w warszawskim Teatrze Dramatycznym - dzięki pomysłowej scenografii Zofii Wierchowicz (i nie tylko dzięki niej) scena jest dalszym ciągiem widowni, a widownia sceny. Suty wystrój plastyczny pomieszczenia w Pałacu Kultury przechodzi przez rampę, powtarza się w tarełkinowskiej norze, spiętrza w policyjnym cyrkule, gdzie wszystko musi mieć pompatyczny nadmiar, i nawet etażerka w rogu imituje zarysy znanej budowli. Życie ma chwyty teatralne, a teatr jest częścią życia; należy myśleć w obydwie strony i takiemu myśleniu spektakl sprzyja. Aż do końca, gdy człowiek zaklęty w upiora mocą dwóch papierków zapewnia nas - już jakby nie grając - prywatnie, że wszystko jest normalnie i mówiąc to przyprawia sobie zwyczajowo wampirze atrybuty. Zapasiewicz, przestając już być Tarełkinem, żartuje z tych którzy wierzą,
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2