"Umrzeć ze śmiechu" Paula Elliotta w reż. Mariusza Pilawskiego w Teatrze Małym w Manufakturze w Łodzi. Pisze Piotr Grobliński w e-kalejdoskopie.
Umrzeć - tego, jak dobrze wiemy, nie robi się kotu. Ani przyjaciółkom z kółka brydżowego. A jeśli już - to trzeba na swoją stypę przygotować coś extra. Z takiego założenia wychodzi Mary, cicha bohaterka komedii Paula Elliotta "Umrzeć ze śmiechu". Polską prapremierę wyreżyserował w Teatrze Małym Mariusz Pilawski. Sztuka została po raz pierwszy wystawiona w 2009 roku, a od 2013 jest przebojem kasowym amerykańskich teatrów. To solidnie skonstruowana, momentami bardzo śmieszna, choć niepozbawiona refleksji komedia, która daje reżyserowi i aktorom szansę. Zespół Teatru Małego tę szansę wykorzystał. Mariusz Pilawski zrobił przedstawienie subtelnie balansujące na granicy sitcomowych wygłupów, umiejętnie dozując rubaszność opartych na erotycznych skojarzeniach żartów. Dobre tempo i pełna radości gra aktorska to niewątpliwie atuty przedstawienia. Widać, że wszyscy dobrze się tu bawią - na szczęście publiczność również, choć tytuł