"Tango" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Agata Pasek w Portalu Regionalnym Stetinum.pl
Sterylna, biała scenografia, brak obfitości rekwizytów i gadżetów, którymi Mrożek tak uwielbiał otaczać swoje postaci. Kostiumy - współczesne, jednolite, gdyby nie ich zieleń na białym tle - prawie niezauważalne. Z daleka widać, że reżyser podjął wyzwanie i ruszył w tan z mistrzem. Już na samym początku pojawia się kilka nietypowych elementów, jak sztuczny, sitcomowy śmiech, pojawiający się w niespodziewanych momentach, który narzuca widzom dystans. Mamy do czynienia z farsą, która pozostaje nią nawet w dramatycznym finale. Przyłęcki nie dyskutuje z przekazem, poddaje mu się bezspornie, wpadając momentami w pułapkę formy, od której tak starał się nas uwolnić pisarz. Na scenie łamanie formy staje się nową formą. Gra w butelkę, i utwór "Przeleć mnie" w magnetofonie nie rażą tak jak bezwstydna gra w karty u Mrożka. Chaos, który jest tematem głównym "Tanga" odnosi się na scenie wyłącznie do postaci, w których głowach rodzą się