To, co na wolności raczej nie zdarzyłoby się, w zamknięciu nikogo nie dziwi. Każdy szuka oparcia i bliskości. Może to pragnienie jest jeszcze silniejsze, gdy właśnie nie ma wyboru - o spektaklu "Pocałunek kobiety pająka" Manuela Puiga w reż. Rafała Dziemidoka w STUDIO teatrgalerii w Warszawie pisze Kinga Woźniak z Nowej Siły Krytycznej.
Bohaterami "Pocałunku kobiety pająka", powieści argentyńskiego pisarza Manuela Puiga, którą wziął na warsztat w Teatrze Studio Rafał Dziemidok, są skazańcy przebywający w jednej celi. Valentine i Louis pochodzą z różnych światów. Łączy ich teraźniejszość i przyszłość. Czy szereg dni bez nadziei, okraszonych pustką i wszechogarniającym zimnem sprawi, że połączy ich przyjaźń? A może narodzi się między nimi mocniejsze uczucie? Ściany celi są nagie i bez wyrazu. W małym oknie kraty, przez które czasem wpada słoneczne światło. W klaustrofobicznym pomieszczeniu znajdują się jedynie dwa, wysłużone materace bardziej kojarzące się z salą gimnastyczną niż z więzieniem. Jest ponuro i przygnębiająco - jak to w więzieniu. Dwóch mężczyzn - starszy to Louis Molina (Mirosław Zbrojewicz), młodszy to Valentin Arregui (Tomasz Nosinski) - przypadkiem, a może jednak dziwnym zrządzeniem losu, wspólnie odbywają wyrok. Molina zdradza homoseksua