"Trucizna" w reż. i choreogr. Marty Ziółek w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Barbara Kowalewska w portalu Wielkopolska u Podstaw.
Co mają ze sobą wspólnego średniowieczne epidemie taneczne i współczesne formy tańców społecznych, uprawianych w przestrzeni publicznej, można zobaczyć w nowym spektaklu Polskiego Teatru Tańca "Trucizna" w reżyserii Marty Ziółek. Taneczny obłęd Scenariusz teatralnego wydarzenia oparto na historycznej wiedzy o przedziwnych epidemiach zanotowanych w różnych krajach średniowiecznej Europy, a nazwanych później "choreomanią" (z grec. "taneczne szaleństwo"). Uznawane za chorobę "taneczne zarazy" były spontanicznymi zbiorowymi ekscesami i stanowiły problem dla lokalnych władz. Tłumy tańczyły po wiele dni albo tygodni, a wielu tancerzy umierało z wyczerpania. To, co je łączy ze współczesnymi tańcami społecznymi, to fakt "wytwarzania" grupy ze zbiorowiska indywidualności poprzez wspólnotowe doświadczanie ruchu. Nieposkromiony i chaotyczny charakter takich zjawisk jak house dance, krumping czy voguing zbliżają je do owych średniowiecznych pierwo