EN

31.12.2012 Wersja do druku

Taniec rozpaczy

Urywanymi zdaniami i powtórzeniami w tekście, niczym poszukiwaniami po omacku, postaci Dei Loher badają wielkie życiowe kwestie. Szczęście? Miłość? Odpowiedzialność? Sens? - po premierze "Nad czarnym jeziorem" Dei Loher w reżyserii Wojtka Klemma w Deutsches Theater w Getyndze pisze Bettina Fraschke w Hessische/Niedersächsische Allgemeine.

Getynga. Stąd nikt się nie wydostanie. Dwóch mężczyzn i dwie kobiety robią z czterech plecionych krzeseł coraz to nowe aranżacje i biegają po scenicznej podłodze z europalet. Do przodu. Do tyłu. Czasami wydaje się, że któreś z nich zechce się wyrwać. W sztuce Dei Loher "Am schwarzen See" (Nad czarnym jeziorem) jest śmiertelnie smutno. Nadziei nie ma. Kilka tygodni po prapremierze w Berlinie Wojtek Klemm reżyseruje w Deutsches Theater w Getyndze dramat o dwóch zaprzyjaźnionych parach małżeńskich, które spotykają się ponownie po czterech latach nie widzenia. W sobotni wieczór na niepełnej premierowej widowni rozległy się bardzo gromkie brawa. 15-letnie dzieci obu par zakochały się w sobie i wspólnie popełniły samobójstwo. Johnny (Andreas Jeßing) i Else (Nadine Nollau) wyprowadzili się znad czarnego jeziora. Teraz odwiedzają Eddiego (Meinolf Steiner) i Cleo (Andrea Strube). Wspólnie badają powody śmierci - a jednocześnie nie mogą uniknąć py

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Taniec rozpaczy

Źródło:

Materiał nadesłany

Hessische/Niedersächsische Allgemeine z 16.12

Wątki tematyczne