Podziałów na męskie i żeńskie nie da się uniknąć, ale można sprawić, by nie były one budowaniem murów - o spektaklu "nano" Lubelskiego Teatru Tańca w choreografii Ryszarda Kalinowskiego pisze Katarzyna Piwońska z Nowej Siły Krytycznej.
Opowiedzieć o relacjach pomiędzy kobietą i mężczyzna to zadanie z gatunku ekstremalnie trudnych, ale jak się okazało wykonalnych. Podjął się go Ryszard Kalinowski w choreografii zatytułowanej "nano", wybierając jako język przekazu taniec. Nie przytacza nam konkretnej historii pary: na pustej scenie prezentuje damsko-męski duet, by sprawdzić, co wyniknie z ich spotkania. Dwójki, którą widzimy na scenie, nie opisuje nic poza płcią - brak charakterystyki każe nam skupić uwagę na tym, co się pomiędzy nimi dzieje. To proces, który nie osiąga stanu spokojnego constans. Ruch tancerzy (Beata Mysiak, Ryszard Kalinowski) zdominowany jest przez wzajemne dopasowywanie się, układanie dwóch ciał w sposób wygodny dla obojga, szukanie punktu oparcia w partnerze. Wpisany w ich zachowania erotyzm w żaden sposób nie gorszy, ani nie prowokuje: zmysłowe napięcie budzi dotyk i przerwa w nim. Nagość okazuje się zbędna - wystarczą łączące się i odrywające od sieb