"Kochanek" w reż. Józefa Opalskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Piotr Gaszczyński w Teatraliach.
"Kochanek" zrealizowany przez Józefa Opalskiego na podstawie sztuki Harolda Pintera, ze scenografią i kostiumami Agaty Dudy-Gracz jest spektaklem ostrym. I nie chodzi tylko o dość sugestywne, mocne w wyrazie poczynania dwojga bohaterów na scenie. Za słowami, gestami i zarysem fabuły kryje się coś, co kaleczy widza jeszcze dobitniej. Epitet "okaleczony" w odniesieniu do odbiorców spektaklu nie jest wyrażeniem pejoratywnym. Uczestnicy tego krótkiego, ale bardzo intensywnego seansu są narażeni na konfrontację z czymś, czego nie znosimy najbardziej - własną podświadomością. Bo czymże jest, jeśli nie grą z podświadomością widza właśnie, godzina, podczas której oglądamy dwoje ludzi perwersyjnie zależnych od siebie, dawno wyzutych ze wzajemnych uczuć. Z czasem, gdy poznajemy bohaterów coraz bardziej, zdajemy sobie sprawę z tego, że odzwierciedlają oni myśli, fantazje i obawy człowieka, który dociera w związku z drugą osobą do pewnej granicy.