Kiedy w 1965 roku Jerzy Jarocki zrealizował "TANGO" Sławomira Mrożka w Teatrze Starym, krytyka nie szczędziła inscenizacji pochwał, zgodnie przyznając, że jest to ważne wydarzenie artystyczne. Zwracano przy tej okazji uwagę na wielką, precyzję myślenia, perfekcyjną analizę tekstu, interesującą interpretację, wedle której "Tango" było starciem dwóch modeli kulturowych, jakie wyznaczają obraz współczesności. Nie przypominam krakowskiego przedstawienia po to, aby porównywać dzieło Jarockiego z inscenizacją ALEKSANDRA BERLINA w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie. Chodzi jednak o to, że "Tango" stawia przed realizatorem trudne zadanie. Wymaga bowiem, jeśli przedsięwzięcie ma być pomyślne - jak wykazała inscenizacja krakowska - precyzji scenicznego rozumowania, sprawności warsztatowej oraz przewodniej myśli, która podporządkowałaby tekst określonej interpretacji. Tego wszystkiego zabrakło, niestety w tarnowskiej premier
Tytuł oryginalny
Tango z pawim piórem
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Południowa nr 125