"Biesiada u Hrabiny Kotłubaj" w reż. Ireny Jun w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Karolina Ćwiek-Rogalska w Teatrakcjach.
Fascynująca godzina, spędzona na obserwowaniu licznych metamorfoz Ireny Jun - będącej jednocześnie młodym Gombrowiczem, tytułową hrabiną Kotłubaj, bezzębną markizą i podejrzanym baronem mija jak sen. Do taktu przygrywa orkiestra kameralna. Widz czuje się uczestnikiem "biesiady" i - w przeciwieństwie do głównego bohatera - podany kalafior bardzo mu smakuje. Hrabina Kotłubaj co piątek wydaje postne obiady, na których pojawiają się różne znakomite osoby. Dla bohatera opowiadania Gombrowicza to dobra okazja do wkradnięcia się w wyższe sfery podwarszawskiej arystokracji. Ku jego rozczarowaniu jednak warzywa podane na kolację są bez smaku i nie rozumie zachowania obecnej przy posiłku elity - o ile można tak określić sepleniącą markizę, patronkę ochronki dla chorych na syfilis dzieci i barona Apfelbauma o podejrzanym rodowodzie. Kiedy zaczynają z niego kpić, zdaje sobie sprawę ze złudzeń, w jakich trwał do tej pory - biesiadnicy hrabiny mimo włas