Gdy umilkną po premierze na widowni oklaski, przyjaciele i donatorzy, miłośnicy i ludzie powiązani rozlicznymi nićmi z teatrem, zostają na tradycyjnej lampce wina. O ile w minioną sobotę po premierze "Tanga" w Kaliszu nikt nie dyskutował na gorąco o spektaklu, o tyle po pierwszym przedstawieniu "Borysa Godunowa" w Teatrze Wielkim w Poznaniu, o niczym innym nie rozmawiano.
Kiedy umilkło tango kończące spektakl, dyrektor, Jan Buchwald, stanął na schodach, wywołując po kolei aktorów "Tanga", a gdy znalazła się w tym gronie seniorka teatru Kazimiera Starzycka-Kubalska, szczególnie gromkie rozległy się brawa. Aktorzy otrzymali kwiaty, a reżyserowi przedstawienia Ala z "Tanga" (Monika Szalaty) wręczyła jakiś długi ukwiecony przedmiot. Wśród gości zabrakło Sławomira Mrożka, który przysłał list z życzeniami, tłumacząc swą nieobecność na premierze trudami niedawnej przeprowadzki. Pojawił się wśród przyjaciół teatru Jerzy Koenig, zjawili się także jurorzy rozpisanego przez ministerstwo konkursu na wystawienie polskich sztuk współczesnych. Czterdzieści przedstawień będziemy musieli obejrzeć, powiedział nam Andrzej Lis. Nie sposób było zapytać czy wśród laureatów znajdzie się kaliskie "Tango", jako że od tego to właśnie przedstawienia jury zaczynało swe obowiązki. Na bankiecie było elegancko. Serwowano