EN

9.01.2015 Wersja do druku

"Tango" Mrożka w Kanadzie

Skupię się nie na analizowaniu możliwych sensów i konfliktu egzystencjalnego "Tanga", a po prostu opiszę moje wrażenia, które spamiętałem na gorąco - po premierze w Teatrze Polskim Vancouver pisze Bogumił Pacak-Gamalski.

Rok temu, w Nicei, zmarł Sławomir Mrożek. Dzisiaj już legenda polskiego dramatu drugiej połowy XX wieku. Ktokolwiek w teatrze w tym czasie w Polsce był więcej niż trzy razy, oglądał w telewizji ówczesnej kilka innych programów poza "Stawką większą niż życie" i "Czterema Pancernymi" (popularne seriale o okupacji niemieckiej w Polsce w latach 1939-45 posługujące się skrótami myślowymi i dość swobodnie rekonstruowaną historią, ale w dobrej obsadzie aktorskiej i z dobrymi scenami komediowymi, operujące łatwą i prostą popularną symboliką), kto czytał czasami nie tylko pierwsze i ostanie strony gazet - ten o Mrożku musiał słyszeć. Mimo wieloletniej nieobecności fizycznej w kraju - był jednym z ważniejszych obywateli terytorium zwanego Kultura Polska. I Ministrem Pełnomocnym resortu Teatralnego w tymże Terytorium. Te tytuły i nazwy, teraz przeze mnie mu tu nadane, wydają się pompatyczne, nadęte, trochę absurdalne, teatralne właśnie. A przez to

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Bogumił Pacak-Gamalski

Data:

09.01.2015

Wątki tematyczne