EN

5.04.2011 Wersja do druku

"Tango" idzie jak cytryny

Dwie różne książki z Erwinem Axerem jako bohaterem: biografia, która zaczyna się jak baśń i kończy jak hymn oraz fascynujący zbiór listów wymienianych z Mrożkiem - recenzja Joanny Derkaczew.

Listy i monografia częściowo się uzupełniają. Jednak to korespondencja, a nie naukowe opracowanie staje się właściwym portretem osobistym i artystycznym Erwina Axera. Elżbieta Baniewicz w swojej książce szkicuje sylwetkę bohatera, który urodził się z rodziców "wybitnych i światłych", w mieście "pięknym i zamożnym", wśród ludzi kulturalnych i tolerancyjnych, w czasach o ileż szlachetniejszych i ciekawszych niż nasze. Lwów i podwiedeński Baden stają się scenografią nie tylko idylliczną, ale też idealną dla kształtowania wrażliwości przyszłego reżysera. O architekturze miast, w których żył, o zespołach, z którymi pracował, a autorach, których wystawiał, można się dowiedzieć z monografii całkiem sporo. Gorzej z samym Erwinem Axerem. Zostaje on rozbity na szereg twarzy, funkcji i aspektów (Axer-dyrektor, Axer-inscenizator Mrożka, Axer-adaptator klasyki, Axer-odkrywca Bernharda, Axer-felietonista) przedstawionych poza chronologią.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Tango" idzie jak cytryny

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

05.04.2011