Obejrzałem dwie najnowsze premiery - jedną w Ateneum, jedną w Teatrze Małym, i wyszedłem - jak się to łagodnie określa - "z mieszanymi uczuciami". W Ateneum - "Przeklęte tango", czyli adaptacja powieści Argentyńczyka Manuela Puiga, dokonana (reżyseria i libretto) przez Lenę {#os#645}Szurmiej{/#}, która zresztą od razu przyznaje, że ta adaptacja "nie jest adaptacją, tylko pretekstem do opowieści o losach ludzi, których życiem kieruje narkotyczna siła tanga", i że "właściwym bohaterem spektaklu staje się tango". W istocie, z powieści zostało tu niewiele, lub raczej prawie nic; zastąpiono ją tangami z muzyką Janusza {#os#10143}Tylmana{/#}, tekstami Andrzeja {#os#388}Ozgi{/#} i choreografią Jana {#os#637}Szurmieja{/#}. Z grubsza biorąc, jest to historia małomiasteczkowego Don Juana, za którym szalały kobiety (program wymienia trzy jego kochanki, a kto wie, czy nie miał ich więcej!), i który zmarł młodo, bo - jak wynika z tekstu - ni
Tytuł oryginalny
Tango - czy to filozofia, czy kicz? (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój Nr 11