15 marca 2012 roku w Warszawskiej Operze Kameralnej zagrano "Zbrodnię i karę", operę (?) Bernadetty Matuszczak. Gdybym miał siekierę, tobym ją zabił - pisze Tadeusz Komendant w Twórczości.
1. Sobota, godz. 21.30. Dzwoni jakaś dziumdzia, podobno z Centrum Badania Opinii Społecznej, i pyta, jakie jest moje kobiece zdrowie po czterdziestce. Na delikatną uwagę, że nie jestem Bridget Jones, a nawet gdybym nią był, nie dzwoniłbym po 21.00 w sobotę do facetów z pytaniem o ich zdrowie, słyszę korporacyjny szczebiot: see you. 2. Zdarzyło mi się pójść do Teatru Narodowego na "Nosferatu". Za bilet zapłaciłem 70 PLN, za program - do postawienia na meblo-ściance na dowód, że byłem - 30 PLN. W sumie 100 złotych. Wyszedłem po niedoczasie, około 20.30, bo mózg już mi zsikał kolana. Potem podobno wystrzeliwały, przygotowane przez Grzegorza Jarzynę, fajerwerki, choć połykania ognia nie było za wiele. Kiedy wychodziłem, szatniarki jadły drugie śniadanie (była to chyba krwawa kiszka), ale nie omieszkały mnie pożegnać korporacyjnym szczebiotem: see you. 3. 15 marca 2012 roku w Warszawskiej Operze Kameralnej zagrano "Zbrodnię i kar