W marcu Śląski Teatr Tańca kierowany przez Jacka Łumińskiego otrzymał specjalną Złotą Maskę za organizację piętnastu edycji Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego. Na przełomie czerwca i lipca impreza odbyła się po raz szesnasty. To przedsięwzięcie trzeba uznać za fenomen. Co roku ponad 20 najlepszych zespołów tańca współczesnego (chodzi przede wszystkim o jego nurt określany mianem "tańca fizycznego") przyjeżdża z całego świata do Bytomia. Nie do wypieszczonej Warszawy, nie do podpartego europejską renomą Krakowa, albo bogatego Wrocławia - pisze Marcin Hałaś w Śląsku
Żeby w pełni zrozumieć ten fenomen, warto trochę poznać Bytom. Kilkaset metrów od siedziby Śląskiego Teatru Tańca stoją (a właściwie straszą) zrujnowane opustoszałe budynki, rozciągają się całe dzielnice nędzy i patologii, których mieszkańcy żyją głównie z pomocy społecznej. Ulica Piłsudskiego, jedna z głównych arterii Bytomia. Tuż przed skrzyżowaniem z Piekarską. Wejście w podwórka Piekarskiej, to wejście w XIX wiek - wychodki wciąż w podwórzu, klatki schodowe malowane po raz ostatni "za Niemca". Właśnie na Piłsudskiego 24a mieści się Wydział Teatru Tańca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Stale przyjeżdżają tutaj, by prowadzić zajęcia i egzaminować studentów profesorowie Jerzy Stuhr, Krzysztof Globisz, Tadeusz Bradecki. Naprzeciw bytomskiego wydziału PWST kamienica jak z Bronxu - zagospodarowany parter, ale wyżej tylko dwa mieszkania mają lokatorów. Okna pozostałych zabite