Kunszt tancerzy okazał się zbyt słabym spoiwem, żeby zniwelować rozdźwięk między warstwą formalną i emocjonalną spektaklu - o "Annie Kareninie" Rodiona Szczedrina w choreogr. Tomasza Kajdańskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu pisze Maria Maczuga z Nowej Siły Krytycznej.
Goście w eleganckich, wieczorowych kreacjach wchodzą po schodach Teatru Wielkiego w Poznaniu usłanych płatkami czerwonych róż. Podczas gdy panie przed lustrem poprawiają toalety, panowie w foyer prowadzą niezobowiązujące rozmowy. Zasiadają na widowni nieświadomi, że idealnie odegrali wprowadzenie do spektaklu, który za chwilę obejrzą. W balecie "Anna Karenina" Rodiona Szczedrina z choreografią Tomasza Kajdańskiego kurtuazyjne gesty, powitania, pozdrowienia przyćmiewają gwałtowne emocje. Jest sroga zima. Tłum podróżujących żegna się z bliskimi na peronie. Wjeżdża pociąg. Wbiega zrozpaczony śmiercią żony Aleksiej Karenin (Andrzej Płatek). Głośna, ponura, pełna napięcia muzyka z prologu będzie powracała w kolejnych scenach i tłumiła chwile radości oraz miłosnych uniesień Anny Kareniny (Daria Sukhorukova), przypominając o ciążącym na niej "fatum". Na scenie nie sposób oddać wszystkie niuanse realistycznej powieści Lwa Tołstoja, jednak