EN

14.11.2005 Wersja do druku

Tandetny dramat w brzydkich dekoracjach

"Tosca" w reż. Franka-Bernda Gottschalka w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Dyrekcja łódzkiego teatru zapewne chciała skusić widzów do obejrzenia tego, co lubią. Kuszenie wypadło jednak wyjątkowo nieudolnie. "Tosca" Pucciniego to dzieło, które wszyscy chętnie oglądają, jedna z pięciu najczęściej wystawianych oper na świecie (obok "Cyganerii", "Traviaty", "Carmen" i "Czarodziejskiego fletu"). Wymaga kilku prostych składników, by odnieść sukces: efektownych dekoracji imitujących zabytkowe rzymskie wnętrza, w których rozgrywa się akcja, ładnych kostiumów i bardzo dobrych wykonawców trzech głównych ról. W Łodzi nie spełniono żadnego z tych warunków. "Toscę" wystawiono jak najtańszym kosztem, całość sklecono w pośpiechu, z nadzieją, że widz i tak się wzruszy tragicznymi losami Florii Toski. Ta premiera jest powrotem do czasów, które wydawało się, że polski teatr już ma za sobą, gdy ambicje dyrektorów i śpiewaków były ważniejsze od troski o dobro operowej sztuki. Dekoracje są ponure i odrapane - z ma

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tandetny dramat w brzydkich dekoracjach

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 265

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

14.11.2005

Realizacje repertuarowe