EN

27.09.1995 Wersja do druku

Tańczące zakonnice

Cała historia z "Nunsense" zaczęła się od... kartek oko­licznościowych. Autor musica­lu Dan Goggin otrzymał w pre­zencie od przyjaciela habit za­konny. Inny ofiarował mu ma­nekina. W ten sposób powstała kukiełka, którą obfotografo­wano na wszystkie strony i we wszelkich możliwych sytua­cjach. Uzupełniały je zabawne teksty. Później kukłę zastąpiła żywa kobieta i możliwości kre­owania nowych sytuacji niepo­miernie wzrosły. Kartki szły w Stanach Zjednoczonych jak woda. Z kartek narodził się najpierw kabaret, a później musical. Rzecz o zwariowa­nych mniszkach ze zwariowa­nego klasztoru Sióstr Małych, który mieści się Bóg wie gdzie, czyli wszędzie. W każdym razie droga od kartek do musicalu acz orygi­nalna, to jednak niesie ze sobą pewne konsekwencje. Spektakl jest zbiorem mniej lub bardziej powiązanych scenek. Co wcale nie umniejsza jego wartości. W końcu czemuż mamy się kurczowo trzymać teatralnych reguł? Tym bardziej, że i bez n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tańczące zakonnice

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Śląska nr 225

Autor:

Mariola Woszkowska

Data:

27.09.1995

Realizacje repertuarowe