Ten spektakl widziałam już tysiące razy. Wystarczy włączyć telewizor. Przykład? Choćby nadawany codziennie "serial" z Iraku. Chcąc nie chcąc, stajemy się jego częścią. Aktorzy usiedli na widowni, żeby zobaczyć egzekucję Mary Stuart, królowej Szkocji. Obojętni, zdystansowani, z wyrazem twarzy "to nas nie dotyczy". Tylko, że ten spektakl wciąż się powtarza. Teraz w Iraku, wcześniej w Jugosławii, jeszcze wcześniej w XVI-wiecznej Anglii. Ludzie mordują się za wiarę lub pochodzenie. Niczego się nie nauczyli, a despota zawsze się znajdzie. - Co to ostatnio oglądaliśmy, milordzie? - pyta Kat. - Hrabia Essex... - odpowiada Kent. - Tak. Topór wszedł jak w masło. Czy nie jest tak, że wszyscy po trosze staliśmy się takimi katami? Codziennie czekamy na czyjąś śmierć. Husajna, bin Ladena... "A może wreszcie go zabili?" - myślimy oglądając "Wiadomości". Tylko czy ta śmierć "za śmierć" coś zmieni? - zdaje się pytać reżyser. Wkrótce pojawi si
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 88