Henryk Tomaszewski, twórca znanej nie tylko w Polsce Pantomimy Wrocławskiej, zawitał do Teatru Narodowego. Wbrew oczekiwaniom widzów zrobił w Warszawie spektakl skromny, a jednak stanowiący rodzaj artystycznego bilansu, jeśli tak potraktować refleksje, którymi dzieli się z widzami. "Traktat o Marionetkach", bo tak brzmi tytuł granej na scenie przy Wierzbowej sztuki, mówi bowiem o wiecznym dążeniu artysty do doskonałości i wiecznym niespełnieniu. Jeśli wzorcem, do którego próbuje odnieść się artysta, w tym wypadku tancerz, miałaby być natura, to z założenia jest to wzorzec niedosiężny, bowiem człowiek jest zaledwie imitatorem tego, co samoistne, co naturalne, co stanowi testament, przez który nam, skażonym cywilizacją, przebić się nie uda. Skąd taki temat? Dziewiętnastowieczny dramaturg niemiecki, Heinrich von Kleist, popełnił, nieco na marginesie swojej twórczości, krótki utwór "O teatrze marionetek". Uczynił w nim narratorem znanego tancerz
Tytuł oryginalny
Tańcz mała marionetko...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 41