- Artystycznie dojrzewałem w Związku Radzieckim, odcięty od kontaktów ze światem i to mnie uratowało. Nie skopiowałem żadnego zachodniego choreografa, musiałem wypracować własny styl, na bazie tradycji baletu rosyjskiego starałem się tworzyć nową sztukę - mówi choreograf BORIS EJFMAN.
Boris Ejfman mówi, dlaczego przez tyle lat nie stracił optymizmu oraz zapału i jaki balet chciałby zrobić po "Rodinie" Czy ma pan sekretny notes, w którym zapisuje tematy i bohaterów, o których chciałby robić spektakle, czy też pomysły rodzą się spontanicznie? Boris Ejfman: Myślę, że jak każdy żyję w świecie osobistych sympatii oraz antypatii. Przyznam też, że kolekcjonuję typy i charaktery - z historii, z literatury, zaobserwowane w życiu. Interesują mnie osobowości, których wnętrze mogę pokazać na scenie, bo każdy mój spektakl jest opowieścią o człowieku, o jego przeżyciach, pragnieniach. Dzięki temu sam staję się bogatszy wewnętrznie. Pracując na przykład nad opowieścią o Rodinie i Camille Claudel, poznałem wiele aspektów sztuki rzeźby. Stworzyłby pan balet, którego bohater byłby postacią całkowicie negatywną? - Byłoby to możliwe, ale tylko wówczas, jeśli szczerze nienawidziłbym takiego człowieka. Wydaje mi si�