JANUSZ STOKŁOSA stworzył muzykę do słynnego musicalu "Metro". Ostatnim jego dziełem jest muzyka do współczesnej wersji "Romea i Julii". Kocha to, co robi, ale ma też inne miłości. To oczywiście żona i córka, ale też... samolot typu Cessna, w którym wyrusza na podbój przestworzy.
Latanie nie było moim marzeniem. Ani w dzieciństwie, ani w młodości. W rodzinnym Nowym Targu mieszkałem w pobliżu ścieżki wzlotów samolotów i te odgłosy przeszkadzały mi w ćwiczeniu na pianinie. Koledzy skakali ze spadochronem, ktoś nawet poszedł do szkoły lotniczej, ale mnie to nie ciągnęło. Gdyby nie przypadek, pewnie nigdy bym nie spróbował. W 1998 r. jeden z moich kumpli z Nowego Targu chciał uświetnić jubileusz aeroklubu występem Teatru Studio Buffo. Aeroklub nie miał pieniędzy, mogli się nam odwdzięczyć, wożąc nas samolotami. Ku mojemu zaskoczeniu zespół te warunki przyjął. Pojechaliśmy i zagraliśmy na lotnisku w Nowym Targu koncert dla kilku tysięcy osób. Następnego dnia rano pierwszy raz w życiu wsiadłem z pilotem do szybowca. I nagle odkryłem kompletnie inny świat. Zacząłem patrzeć na niebo inaczej, śledzić zmiany pogody. Od tamtej pory przy moim łóżku leżą instrukcje lotów, przepisy nawigacji, meteorologii, aerodynamiki