Po Norwidzie, po Fredrze teraz Mickiewicz. Tak by się to z pozoru mogło wydawać. A przecież to nie mechaniczna rytmika zjawisk podobnych, nie nawyk inscenizatorski. Już samym faktem trójdzielności swego przedsięwzięcia podkreśla Adam Hanuszkiewicz jego wyjątkowość. Jest ona zgodna z odczuciem powszechnym, stąd tez i powszechne zainteresowanie premierą w teatrze Narodowym... "Mickiewicz - Część I" mówi o czasach filomacko-filareckich, traktuje o młodości wieszcza, o której on sam pisał, że "górna i durna". Oba określenia rezonują w tym przedstawieniu, co całe w nastrojach z Byrona, w szaleństwach z Tassa, w chmurach Roisdaela, acz ze wszystkich tych obcości polska rzeczywistość wygląda i skrzeczy. Na scenie nie ma jeszcze Konrada, a i Gustaw bardzo jeszcze ariostyczny, cierpienia miłosne niemal mu się chwilami mylą z cierpieniami narodu. Można by zresztą rzec, iż w myślowym wywodzie tego widowiska proces dojrzewania poety niezbyt interesuje Hanu
Tytuł oryginalny
"Takie były zabawy, spory w one lata..."
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 55