XV Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
W całej Polsce po- i przedwyborcza wrzawa, ostre wymiany werbalnych ciosów, czasem nawet wyzwiska i stówa grube, a na warszawskiej Woli - milczenie. Ściślej na Scenie na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, gdzie przez 10 dni (5-14 czerwca) odbywał się Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu, w dodatku jubileuszowy, bo piętnasty. Festiwal wymyślili pospołu Stefan Niedziałkowski, artysta związany ongiś ze sławną Pantomimą Henryka Tomaszewskiego, i ówczesny dyrektor Teatru na Woli Bogdan Augustyniak. Festiwale organizowano wówczas sierpniu, bywało skwarnie, toteż dyrektor Augustyniak przeforsował założenie w sali widowiskowej klimatyzacji, co zresztą uważał za swoje największe dyrektorskie osiągnięcie. Potem artystyczny ster festiwalu przejął Bartłomiej Ostapczuk, którego wspierali kolejni dyrektorzy sceny, Maciej Kowalewski i Tadeusz Słobodzianek. Ten ostatni wspiera mimów z tylnego rzędu, nie eksponując się jak poprzednicy, ale - wbrew rozpowszechnianym