EN

12.11.2008 Wersja do druku

Take another little piece of my heart

Ifigenia łamie wewnątrzteatralną zasadę skuteczności i uzależnia swoją ofiarę od nas. I być może w tym sensie śmierć Ifigenii, której ciało w ostatniej scenie wlecze po ziemi Żołnierz, jest sukcesem nas wszystkich. Okazaliśmy się skuteczni - o "Ifigenii" w reż. Antoniny Grzegorzewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.

Scena na Wierzbowej, nazwisko reżyserki, zawarty w przedstawieniu bezpośredni cytat z "Drugiego powrotu Odysa", ulubieni aktorzy Grzegorzewskiego - pozornie uprawomocniając teatralną komparatystykę, wszystko skłania ku spojrzeniu na teatralny debiut Antoniny Grzegorzewskiej jak na podjęcie dzieła jej ojca. Młoda reżyserka nie przyszła jednak do Narodowego mierzyć się z legendą, dorobkiem i myślą byłego dyrektora tej sceny. "Ifigenia" wydaje mi się przede wszystkim rodzajem teatralnej implozji, zdobywaniem własnej tożsamości przy użyciu nieco prowokacyjnej strategii - opowiedzeniem właśnie na tej scenie historii o córce wysyłanej przez ojca na śmierć, Grzegorzewska subwersywnie odcina się od tradycji ojca, a jednocześnie formułuje przemyślaną i w pełni autonomiczną wypowiedź. Eklektyczna przestrzeń, w której Barbara Hanicka wraz z Grzegorzewską umieściła akcję autorskiego dramatu reżyserki, wyznacza jednocześnie porządek rozumienia tego świ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Jan Czapliński

Data:

12.11.2008

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe