"Sztuka" nie jest jakimś niebotycznym fajerwerkiem literackim, intelektualnym, czy tym bardziej teatralnym. To trochę tak, jakbyśmy podglądali, podsłuchiwali sąsiadów, czy znajomych przez niewidzialną ścianę. Znamy trochę ich charaktery, przyzwyczajenia, wiemy z grubsza czego możemy się po nich spodziewać, więc na początku traktujemy ich wzajemne fochy pobłażliwie. A jednak z każdą minutą coraz bardziej dajemy się wciągnąć w konflikt i próbujemy sobie wyobrażać, jak my zachowalibyśmy się w takiej sytuacji. Czy bliższa jest nam postawa Serge'a lub Marca stojących na dwóch biegunach czy może tolerancyjnego Ivana? Niewątpliwą siłą "Sztuki" jest bezpretensjonalne przeniesienie prostej i teoretycznie banalnej sytuacji życiowej na scenę. Więzi łączące trzech wieloletnich przyjaciół zostają wystawione na poważną próbę. Źródłem konfliktu, pozornie błahym, jest zakup przez Serge'a białego i piekielnie drogiego obrazu. Przez ponad półto
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wrocławska Robotnicza, nr 72