Do teatru nie wchodzi się bezkarnie. Taki napis widniał na drzwiach pokoju, w którym podczas wojny występował podziemny teatr Tadeusza Kantora. Są w polskim repertuarze teksty, których nie wystawia się bezkarnie. "Nie-boska komedia", "Kordian", "Wesele" i "Wyzwolenie". Także, a raczej przede wszystkim, "Dziady". Te "Dziady", które na scenę Teatru im. J. Słowackiego wprowadził Maciej {#os#21426}Sobociński{/#} pod zmodyfikowanym tytułem "Dziady. Gustaw-Konrad". Wystawienie "Dziadów" nie może nie stać się wydarzeniem. Wystawienie "Dziadów" powinno doprowadzać do rewolucji (jak inscenizacja Kazimierza Dejmka w marcu 1968), a przynajmniej rewolucji artystycznej (jak wersja Konrada Swinarskiego z roku 1973). Inaczej wystawianie "Dziadów" nie ma sensu. W końcu w narodowym repertuarze mamy też "Powrót posła" i "Śluby panieńskie". Przedstawienie Macieja Sobocińskiego nie spełnia tych - przyznajmy, wygórowanych - kryteriów. Dokonana przez
Tytuł oryginalny
Taka pieśń jest nieśmiertelność
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 100