BEATA I LESZEK MALCOWIE próbują "Małe zbrodnie małżeńskie" Erica-Emmanuela Schmitta. Od dwudziestu lat są w Teatrze Kochanowskiego, grywali ze sobą nie raz, ale to przedsięwzięcie jest wyjątkowe. Przez ponad godzinę będą na scenie tylko we dwoje. I to jako para w kryzysie - Lisa i Gilles.
Leszek chwyta Beatę za gardło. Nabrzmiewają jej żyły, czerwienieje. - Dusisz mnie - rzęzi. - Duuusisz. -1 bardzo dobrze! - odpowiada on przez zaciśnięte z wściekłości zęby. - Zaraz cię uduszę. - Jeszcze trochę - zachęca fotograf. Jest. Super! Pstryk, pstryk, pstryk. Fotograf przegląda na ekranie aparatu zdjęcia - Znakomicie wyszło. O, tu. Jakie prawdziwe! - nic kryje uznania. Beata i Leszek Malcowie uśmiechają się pod nosem. Dla aktorów taka scena to przecież nic nadzwyczajnego. Właśnie próbują "Małe zbrodnie małżeńskie" Erica-Emmanuela Schmitta Ostatecznie scena jednak wylatuje z przedstawienia Nie zobaczą jej widzowie sobotniej premiery. OBIAD BĘDZIE WCZEŚNIEJ Od dwudziestu lat są w Teatrze Kochanowskiego, grywali ze sobą nie raz, ale to przedsięwzięcie jest wyjątkowe. Przez ponad godzinę będą na scenie tylko we dwoje. I to jako para w kryzysie - Lisa i Gilles. Każdy aktor do budowy roli czerpie trochę z siebie. Oni, przymierzają