EN

28.03.1999 Wersja do druku

Taka ballada, czyli spektakl zmarnowanych szans

Autorskie przedstawienie Piotra Cieplaka znalazło się zaledwie o krok od sukcesu. Rozgrywająca się symultanicznie akcja wprowadza nas w życie lokatorów jednej kamienicy, tak samotnych, że jedyną formą egzystencji staje się kontakt z literaturą. Wydawałoby się, że to znakomity pomysł. Podglądanie ludzi, zawieszonych w otwartych klatkach swoich mieszkań, to okazja do odkrycia ich tęsknot, kompleksów, zawodów. Ale autor scenariusza i reżyser w jednej osobie spektaklu, pokazanego w Teatrze Studio, postawił być może poprzeczkę za wysoko, bo w spektaklu nie pada ani jedno słowo, które mogłoby być rodzajem rozmowy partnerów ze sobą lub bohaterów z widzem. Wszyscy oni posługują się jedynie tekstem wybranej z różnych przyczyn tej właśnie jedynej książki życia. W efekcie mamy literacką mozaikę złożoną z materii tak odległej od siebie, jak tylko może być odległy patos heksametru Homera od strzępów dialogów Becketta, "Kubuś Puchatek" od Chandl

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Taka ballada, czyli spektakl zmarnowanych szans

Źródło:

Materiał nadesłany

Gość Niedzielny nr 13

Autor:

KAROLINA

Data:

28.03.1999

Realizacje repertuarowe