EN

30.08.2013 Wersja do druku

Tak tu sobie stoję

ADAM WORONOWICZ jako dziecko był niejadkiem, mama zawiozła go do Orli i słynna szeptucha odprawiała nad nim swoje czary. Apetyt odzyskał sam, później. Jako nastolatek wszędzie się wkręcił, w końcu został ministrantem i jeździł na oazy. A wychowywał się na blokowisku
przy dworcu. Na wieżowcu, w którym mieszkał, napis na murze głosił: wjazd na osiedle Przydworcowe na własne życzenie.

Aktor Adam Woronowicz opowiada o Białymstoku, swoim mieście rodzinnym. Wspomnienia ukazały się w książce "Cudowne lata". Urastałem sobie spokojnie wśród dziesięciopiętrowych bloków, jakich pełno w Polsce. Klasycznie: beton, piaskownica, drabinki. To znaczy dorastałem od zerówki, bo pierwsze pięć lat mojego życia mieszkaliśmy z rodzicami w Czarnej Białostockiej. Rodzice wynajmowali tam pokój z kuchnią. Potem tata dostał przydział na mieszkanie i się przeprowadziliśmy. Napis o wjeździe na osiedle na własne życzenie był, ale niech by mi ktoś spróbował powiedzieć, że byliśmy blokersami! Śmiech na sali. U nas było trochę skinów, punków, trochę metalowców i depeszów Ludzie słuchali na kaseciakach muzyki, jakoś się tam przebierali. O to w tym chodziło. Ważnym dla nas miejscem był sklepik pod tytułem "Music for You" Musiał się otworzyć jakoś krótko po stanie wojennym, w pierwszej połowie lat 80. kiedy teoretycznie zaczęła się ma�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tak tu sobie stoję

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny nr 168

Autor:

Zofia Fabjanowska-Micyk

Data:

30.08.2013