"Pocałunek" w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Izabela Lewkowicz w Teatraliach.
W erze spotterów i fejsbukowiczów poderwanie dziewczyny siedzącej na ławce wydaje się nie lada wyczynem. Głupi powód - "ej, zajęłaś mi ławkę, tę jedną jedyną ławkę, na której postanowiłem sobie usiąść". Jakby nie było wokół innych. Można mieszać do tego bogów i siły wyższe, jednak tylko od naszej woli zależy, jak bardzo zbliżymy się do osoby obok. Bo chyba łatwiej zwierzać się obcemu. "Nieznajoma" - myślisz - "nie wie o mnie nic". Ale po nitce do kłębka. I tak, słowo po słowie, nieznajoma przestaje być już nieznajomą. Żeby było jeszcze bardziej intymnie, ławeczka znajduje się na górskim szlaku. Przed nią chluba regionu - cudowny widok na dolinę, obok parę krów, kozice skaczące na turni i żadnej ludzkiej duszy w promieniu kilometra. W takiej scenerii spotykają się bohaterowie Pocałunku. Pani - elegancka, poważna, zawsze przestrzegająca swoich zasad i niedająca sobie pomagać. Wegetarianka z wyboru i fanka spacerów w czerwo