"Szewcy" wg Witkacego w reż. Justyny Sobczyk w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.
Majnicz doczekał się wreszcie monodramu. "Jasieński", umówmy się, to nie było to, to był raczej buziaczek dla rodzinnych Tegesów. No a tutaj mamy pełnometrażowy teatr jednego aktora, któremu nikt nie partneruje, co najwyżej towarzyszy. Nawet sami mówią, że publika go ubóstwia. TAK, WŁAŚNIE TAK. A co, zazdrościcie? Na scenie jest on i szwy. Bo ci "Szewcy" to jest dwugodzinny making of, jak w dodatkach na płycie, spektakl z autokomentarzem. You know, BADANIE NARZĘDZI. Na podstawie Bojany Kunst, "Artysta w robocie", a nie Witkacego, i dużo szczerzej i pomysłowiej by było, gdyby nosił tytuł "Por. Bojana". Robi się to tak, że aktor mówi niby we własnym imieniu, niby ile zarabia. Albo na przykład że jest córką Małgorzaty Hajewskiej, ale nie tak zdolną. Skoro sami zaczęli temat, to ciężko zaprzeczyć. Albo żerujesz, ale mówisz, że żerujesz, i już wtedy nie żerujesz, por. "Podopieczni", "Wieloryb the Globe". I to ma być to "krytyczne", ta fejkowa b