"Zły" w reż. Jana Buchwalda w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Marta Koszowy w Teatrze.
Nad najgłośniejszą powieścią Leopolda Tyrmanda krąży fatum adaptacyjnej niemocy. Już sam bogaty, kilkusetstronicowy materiał powieściowy nastręcza problemów. Gatunkowy kolaż powieści łotrzykowskiej, sensacyjnej, obyczajowej, kryminału, romansu, w który wplecione są poetyckie, a jednocześnie realistyczne opisy Warszawy, zmusza do wybrania wyrazistej formy, która nie zbanalizuje treści. Jak uporać się z tekstem wielowątkowym i niejednoznacznym, jak wreszcie sprostać realizacji kultowej powieści? Zły od lat nie może doczekać się adaptacji - ani filmowej, ani scenicznej. Wyjątkiem, chyba jedynym, jest teatralna wersja powieści w reżyserii Jacka Głomba zrealizowana w Legnicy. W stolicy do inscenizacji książki przygotowywał się zmarły dwa lata temu Krzysztof Zaleski. Pomysł realizacji spektaklu odziedziczył Marcin Sławiński, jednak próby zostały zawieszone do momentu, kiedy opiekę nad przedstawieniem objął dyrektor Teatru Powszechnego - Jan Buc