Przedstawienie "Króla Edypa" w telewizji miało tę wielką zaletę, że było zrozumiałe. Dygat śmiało przybliżył językowo grecką tragedię do naszych czasów. Jego operacja miała większe znaczenie niż ubranie Holoubka w koszulkę polo, a Eichlerówny we współczesną sukienkę w kwiatki. Nie strój bowiem, nie dekoracja, ale właśnie język staje się coraz większą przeszkodą w naszym obcowaniu z klasyką. I to zarówno tą sprzed dwóch i pół tysiąca lat, jak i sprzed lat dwustu. Na przestrzeni ostatniego pokolenia zwiększyła się ogromnie przepaść, która dzieli nas od klasyków. A stało się to właśnie przede wszystkim pod względem językowym. Czym to tłumaczyć? Chyba ogromem nowych pojęć i nowych słów, którymi zarzuca nas współczesność w każdym zakresie, od techniki zaczynając na polityce i gospodarce kończąc. Byłoby ciekawe, gdyby ktoś obliczył, ile nowych słów weszło do codziennego obiegu w przeciągu na przykład lat trzydzies
Tytuł oryginalny
Tak i nie
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 40