Trzy godziny to zdecydowanie za wiele, aby oglądać aktorów stojących na przemian w dwóch miejscach - o "Ryszardzie III" Williama Shakespeare'a w reż. Adama Sroki w Teatrze Polskim we Wrocławiu pisze Karol Bijata z Nowej Siły Krytycznej.
Nie wiedziałem za bardzo jak podejść do recenzji "Ryszarda III" w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdyż jeszcze nie opadły emocje po "Kings of War" - adaptacji szekspirowskich kronik według Ivo van Hove pokazywanych niespełna miesiąc temu na Dialogu. "Królowie" wciąż budzą we mnie potężny respekt i podziw, ale oczyściłem się ze wspominek, jak i też odciąłem od tego, co działo się na scenie politycznej w Polsce, a dla wielu miało wpływ na odbiór przedstawienia Adama Sroki. Cytaty z dramatu w przejściach podziemnych ("Ten świat jest piękny"), plakat promujący spektakl (pułapka na zwierzęta na pierwszym planie) oraz szum medialny wytwarzany przez teatr, skłaniały mnie do tego, aby spojrzeć na premierę jak na nową szansę Polskiego. Niestety, wyszło niezbyt dobrze. Reżysera i scenografkę (Sylwia Kochaniec) znamy już z nieudanej realizacji "Kordiana, czyli panoptikum strachów polskich" na tej samej scenie: błękitno-czerwone oświetlenie, futurystyc